Każdy kto miał okazję kiedykolwiek zwiedzać Londyn na pewno zawędrował pod Pałac i Twierdzę Jej Królewskiej Mości. Ta wyjątkowa atrakcja turystyczna wzniesiona przez Wilhelma Zdobywcę szczyci się nie tylko masywną budową obronną i pałacową, ale też i cudownymi widokami na Tamizę. Mieści w sobie insygnia koronacyjne wysadzane największymi brylantami na świecie. Wieża ta znana jest przede wszystkim ze swojej krwawej historii więzienia, z którego nie było ucieczki. Wejście było tylko jedno i prowadziła do niego wyłącznie droga wodna, więc skazani byli odprawiani na miejsce odbycia kary za pomocą łodzi.
W tej najsłynniejszej fortecy średniowiecza znalazły dom czarne jak smoła kruki, którymi pieczołowicie zajmują się strażnicy zwani Yeomen Wards. Legenda kruków głosi: ”Should all the ravens ever leave the tower, then the British crown and British Kingdom will fal” (Jeśli wszystkie kruki kiedykolwiek opuszczą wieżę, wtem Brytyjska Korona i Królestwo Brytyjskie upadnie), tak więc podcięto im skrzydła aby nie były zdolne do lotu a następnie pieczołowicie strzeżono. Mawia się, że król Karol II Stuart chciał przepłoszyć hałaśliwe ptaki, ale został ostrzeżony, że może to przynieść nieszczęście. Nie wiadomo, czy to potęga tradycji, czy niechęć do prowokowania przykrych wydarzeń powstrzymały króla przed tym uczynkiem. Wszak o tym, że kruki mogą się mścić okrutnie mogła się przekonać dynastia Habsburgów, których to prześladowały istoty nadprzyrodzone w postaci kruków zwanymi Turnfalken. Ptaki te zwiastowały dynastii wiele nieszczęść. Zadecydowano więc, że Londyńskie Tower zamieszkiwać będzie co najmniej sześć kruków.
Jednakże w roku 2004 historyk Tower wyjawił, że pierwsze zapiski o krukach w wieży datują się na rok 1895, więc oczywistym stał się dla wszystkich fakt, że cała legenda została zmyślona w czasach wiktoriańskich, które obfitowały w opowieści bogate w elementy fantastyczne takie jak zjawy, widma, czy upiory. To właśnie w epoce wiktoriańskiej, najczęściej wśród dworzan, seanse spirytystyczne były wyjątkowo popularne a wraz z nimi wszechobecna fascynacja mrocznymi stronami natury. Może twórcy legendy zainspirowali się twórczością Edgara Alana Poe’a, a w szczególności poematem „Kruk”?
Sami pierzaści zainteresowani zdają się o całym tym zamieszaniu nic nie wiedzieć, a brak zainteresowania tematem nie przeszkadza im przechadzać się dumnie, niczym monarchowie brytyjscy, po podwórkach londyńskiej twierdzy.